2024-03-08

Sprzątanie miasta kobiecym okiem

Przy niespodziewanych zaśmieceniach – tam, gdzie trzeba sprawnie zareagować – działają grupy interwencyjne ZOM. Żeby efekt ich pracy był jak najlepszy, trzeba umiejętnie rozdysponować obowiązki i zarządzić zespołem – a za to odpowiedzialne są brygadzistki. Dzień Kobiet to dobra okazja, żeby poznać ich pracę.

Sprzątanie miasta w dużej części wykonują mężczyźni. To praca fizyczna, w przestrzeni publicznej, w zmiennych warunkach pogodowych. Są jednak kobiety, które nie dość, że znakomicie realizują się w tych wymagających zadaniach pracując ramię w ramię z mężczyznami, to jeszcze sprawnie zarządzają grupą. Mowa o brygadzistkach z ekip interwencyjnych ZOM.

Na pierwszym planie pani Alicja Szmydt i Kamila Jońca, w strojach roboczych i pomarańczowych kamizelkach. W tle dwóch pracowników w strojach roboczych zamiata chodnik i ścieżkę rowerową.
Chociaż służby oczyszczania są zdominowane przez mężczyzn, to dowodzą tu panie Alicja i Kamila

Praca dla czystości miasta

Grupy interwencyjne usuwają zanieczyszczenia z chodników, przystanków i ścieżek rowerowych. Najczęściej reagują na nagłe zdarzenia i wielokrotnie w ciągu dnia przemieszczają się po mieście. Tempo jest tu ważne, ponieważ chodzi o poprawę nie tylko estetykę miasta, ale też bezpieczeństwo mieszkańców. Na przykład wtedy, kiedy z przystanku sprzątają rozsypane szkło z wybitej w wiacie szyby. Żeby działać sprawnie – trzeba stworzyć zespół i umiejętnie nim zarządzać, co doskonale łączą trzy kobiety – brygadzistki, panie Alicja, Ewa i Kamila, które koordynują pracę ok. 40 mężczyzn. Jak same przyznają, muszą być stanowcze, a jednocześnie tworzyć przyjazny klimat do współpracy. –„U nas atmosfera jest rodzinna. Czasem coś człowiek powie, ale tak w żartach, czasem się roześmieje. Wiadomo, że pracę trzeba zrobić, ja dostaję zlecenie i za to odpowiadam, muszę wykonać tę robotę. Ale tak, żeby jakieś napięcie było, to nie, u nas tego nie ma. Grupa jest zgrana, nie ma zatargów, nie ma nic takiego. U nas jest tak rodzinnie, dobrze.” – mówi Ewa Groszek.

Nie ukrywają, że bywa trudno, ale mają swoje sposoby na zarządzenie. – „Tutaj musi być taka osoba, która naprawdę nie da sobie w kaszę dmuchać. Tu nie można być bardzo miłym, niestety, to stanowisko zobowiązuje. Kolegami możemy być po pracy…” – mówi Alicja Szmydt, a Kamila Jońca dodaje: – „W pracy musimy być twarde i stanowcze. Nie ukrywajmy, mężczyźni patrzą na sprzątanie inaczej, kobiety patrzą inaczej. Ale jak chcą, to potrafią, naprawdę potrafią dużo. Ale trzeba trzymać rękę na pulsie.”

Zręcznie równoważą sfery służbowych obowiązków i serdecznych relacji, co przekłada się na efektywność pracy. To między innymi dzięki ich umiejętnościom zarządzania zespołem grupy interwencyjne oczyściły w tym roku z pseudograffiti już 500 wiat. Tymi działaniami wpisujemy się w stołeczną akcję #stopbazgrołom, której celem jest walka z oszpecaniem przestrzeni publicznej.

Na pierwszym planie panie Ewa Groszek w stroju roboczym, z miotłą, na drum planie dwóch pracowników zamiata miotłami chodnik, z tyłu przystanek autobusowy
Pani Ewa ze swoim zespołem podczas prac porządkowych

 

drukuj stronę